-

MarekBielany

Polska Kronika Filmowa nr 9 27 lutego 1991

https://www.youtube.com/watch?v=jwQd2mXgKuM

 

takie tam



tagi:

MarekBielany
15 maja 2019 22:35
11     2252    3 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

DYNAQ @MarekBielany
15 maja 2019 23:26

Firmy   ''John Deere'', ''Deutz'',''Renault" itp są bardzo wdzięczne komitetowi strajkowemu  Ursusa i władzom ówczesnym... bardzo.

zaloguj się by móc komentować


DYNAQ @MarekBielany
15 maja 2019 23:49

Skasować taką konkurencję i to za darmo.Nikt nawet nie został za to rozstrzelany.

zaloguj się by móc komentować

tomciob @MarekBielany
16 maja 2019 12:30

Materiał na kilka ciekawych wątków. Ursus to raz, Komitet Obywatelski to dwa, a mnie zainteresowała firma Long-Frank i jej bohaterski właściciel, który obowiązki ochroniarza "wykonywał ze szczególną starannością", cytuje:

"Wiele lat temu w Warszawie grasował oszust, który namówił wiele osób na inwestowanie w jego firmę śmieciarską. Nazywał się Longin Frankowski. Firma faktycznie istniała miała nawet ciężarówki, które pokazywał chętnym. Wszystkie były wielokrotnie zastawione. Firma wywoziła śmiecie z Belwederu co budziło zaufanie. Longin podobnie jak Jones wydawał pieniądze na luksusową konsumpcję, z pieniędzy jednych inwestorów spłacał innych, a wreszcie uciekł do Niemiec gdzie z powodzeniem grasował wśród Polonii przedstawiając się jako ofiara systemu. Zaproponowano mi kiedyś zainwestowanie moich groszy w Longina, ale odmówiłam z dwóch przyczyn. Po pierwsze zarobek który proponował, a mianowicie 15% miesięcznie od wpłaconej sumy wydawał mi się zupełnie nierealny. Powiedziałam, że moim zdaniem takich pieniędzy nie można zarobić na śmieciach i ekologii, a nawet na narkotykach. Muszą pochodzić z poważnych przestępstw na przykład z handlu pornografią dziecięcą. Poza tym Longin miał nad biurkiem obraz Matki Boskiej. To było dla mnie poważne przeciwwskazanie do wchodzenia z nim w interesy. Tłumaczyłam, że poważny biznesmen nie zasłania się Matką Boską, nie chroni za jej plecami. Coś takiego może robić oszust albo agent jakim był jak wiadomo Bolek. Jednak wiele osób nie dało mi się przekonać i naraziło się na straty nie tylko finansowe lecz również moralne. Longin był przez pewien czas idolem różnych ekologów, w tym uniwersyteckich i jego upadek boleśnie ich dotknął. Jak widać byli utopistami nie realistami. Zapewne nie mieli ojca ekonomisty, który wprowadziłby ich w stosownym wieku w zasady ekonomii. A może żądza złota przyćmiła im zdrowy rozsądek?

Kiedyś mój były uczeń zaproponował mi udział w piramidzie finansowej. Miałam namówić 4 osoby do wpłacenia określonej kwoty. Zapytałam go czy rozumie, że uczestniczy w oszustwie i że jest to klasyczny łańcuszek Św Antoniego czyli ciąg geometryczny o ilorazie w tym przypadku 4. Jak to oszacowałam cała populacja Polski wyczerpałaby się w 12 iteracjach. Taka inicjatywa musi się zerwać po trzeciej, czwartej iteracji. Okazało się że mu to zupełnie nie przeszkadza. Filozofia takiego biznesu polega na tym, żeby znaleźć się w grupie, która odbierze pieniądze przed zerwaniem się łańcuszka. Jego firma z Węgier dopiero startowała w Polsce więc uważał, że ma szanse. Wyrzuciłam go za drzwi i powiadomiłam o tym co robi matkę. Nic innego nie mogłam zrobić. W Polsce piramidy finansowe zamiast być ścigane są chronione. Wśród nich jest firma, która uzyskała zakaz rozpowszechniania filmu na jej temat.

Za kilka dni wystartuje pod szyldem nowej firmy niejaki Owsiak. Ciekawe ile osób, pomimo zdemaskowania tego oszusta kupi od niego serduszko?

Izabela Brodacka Falzman"

ź

zaloguj się by móc komentować


tomciob @MarekBielany
16 maja 2019 12:50

Jeśli wierzyć opisowi tej książki w Google Books to autorem tej książki jest Marian Piotr Romaniuk, a wydał tę książkę "Instytut Świadectwo" ale... to chyba nieprawdopodobne aby tak zasłużony autor

http://www.kulturalna.warszawa.pl/osoby,1,6860,Marian_Piotr_Romaniuk.html?locale=pl_PL

napisał taką książynę? A może i prawdopodobne?

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @tomciob 16 maja 2019 12:30
16 maja 2019 22:46

Dziękuję za przypomnienie Long-Franka. To chyba nawet takie kolorowo/błyszczące było.

Ha ! Mnie najbardziej podobają się reklamy w telewizji. Na przykład: abonament kosztuje tyle co rok temu. Potem dowiaduję się, że to co obejrzałem to dzięki firmie, która da 1000 zł za 1250 zł. W połowie roku otrzymuję pismo, że jak nie zapłacę abonamentu, to...   :)

 

zaloguj się by móc komentować

tomciob @MarekBielany
17 maja 2019 00:46

W ogóle ta kronika jest ciekawa i interesująca jako całość. Jeden temat wynika z drugiego nakłada się na siebie tworząc etiudą dokumentalną. I wydaje się, że w tej całej kronice nie ma żadnych przypadków. Zaczynamy od strajku w Ursusie jako przejawie społecznego niezadowolenia z "nowej - niepodległej Polski." Potem mamy komitet protestacyjny "młokosów" w telewizji, po czym gładko przechodzimy do nowej inicjatywy politycznej Komitetu Obywatelskiego, przy czym po latach, niektóre twarze mogą zadziwić, i gładko kończymy w śmieciowym interesie pana który był wzorowym chroniarzem a jego pracownicy sprzątali w białych rękawiczkach. Jeszcze wtedy nikt nie mówił, że to "fajans" autentyczny. Zadziwia mnie sarkazm jaki płynie z tej kroniki, tak jakby jej autorzy doskonale zdawali sobie sprawę z rzeczywistych realiów nagrywanej chwili. Ale przecież szkoła filmowa w Łodzi kształciła kadry od razu, z marszu, po wojnie. Oto etiuda, jedną z pierwszych (1949) o kształceniu przyszłych filmowców dla Polski Ludowej:

https://etiudy.filmschool.lodz.pl/material/Pierwsze_etiudy_Prores422HQ_25fps_1920x1080_Lin_sn10?search_type=fulltext&query=

Grają w niej takie osoby:

BILSKI, DONAT

CĘKALSKI, EUGENIUSZ

DĄBROWSKI, MARIAN

DEJUNOWICZ, KAZIMIERZ

DREYER, REGINA

DRYMER, WIESŁAW

DWORNIK, ZOFIA

FILAR, ZENON

KOZIERSKA, MARIA

KWASKOWSKI, WŁODZIMIERZ (1914-1990)

NASFETER, JANUSZ

OLEJNICZAK, JAN

OLEJNICZAK, MARIA

PETELSKI, CZESŁAW

POPIEL-POPIOŁEK, JERZY

PREJS, WIKTOR

RYBICKI, JERZY

SAPIŃSKI, STANISŁAW

SOBOCIŃSKI, WITOLD

ŚWITONIAK, JAROSŁAW (1927-1997)

TOEPLITZ, JERZY

WASILEWSKI, JÓZEF

WIMMER, MARIAN

WOHL, STANISŁAW

ŻUKOWSKA, JADWIGA

Niektóre nazwiska nawet się wybiły. Inne mniej znane ale... o Marianie Wimmerze pierwszym dyrektorze Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej i Filmowej w Łodzi jest jakby cicho. A szkoda bo była to postać, tak jak całe to powstanie łódzkiej "filmówki," bardzo interesująca, cytuję:

"Autorzy tekstu na wstępie zaznaczają, że przywołane przez nich fakty nie stanowią „przewrotu kopernikańskiego”, że wzmianki o Wimmerze pojawiają się w niektórych opracowaniach, że można je znaleźć w archiwach i prasie z lat 1945-1949. Zastanawiają się więc, dlaczego osoba pierwszego dyrektora szacownej uczelni została „wygumkowana” z historii polskiej kinematografii. Zastrzegają jednocześnie, iż zapewne stało się tak nie ze złej woli badaczy, tylko raczej z powodu braku dociekliwości. Bezpośrednim impulsem do podjęcia badań przez Klejsę i Ludwisiaka było odkrycie przez tego drugiego prywatnego archiwum Mariana Wimmera w zbiorach córki Anny Wimmer-Sokołowskiej.

Według autorów tekstu, proces wymazywania z pamięci zbiorowej Wimmera rozpoczął się już za czasów jego aktywności „filmowej”, a przyczyną mógł być „niesłuszny” rodowód. Nie był bowiem związany z przedwojennym Stowarzyszeniem Miłośników Filmu Artystycznego „Start” (którego członkom – artystom i teoretykom – przyznaje się sprawczą rolę w założeniu szkoły) ani z filmową Czołówką Ludowego Wojska Polskiego, nie był członkiem przedwojennej Komunistycznej Partii Polski ani późniejszej Polskiej Partii Robotniczej. Był przedwojennym architektem, należał do zakopiańskiej socjety, pełnił funkcje administracyjne w sanacyjnym szkolnictwie. Jak to się więc stało, że tuż po wojnie w rządzonej przez komunistów Polsce powierzono mu misję tworzenia szkoły filmowej?

Próbując wyjaśnić ten fenomen, Klejsa i Ludwisiak odtwarzają jednocześnie skomplikowany proces planowania i tworzenia Szkoły Filmowej w powojennej Łodzi, gdzie organizowano zręby państwowej kinematografii. Brakowało wtedy odpowiednich lokali, sprzętu, literatury branżowej, a przede wszystkim fachowców: reżyserów, operatorów, scenarzystów, specjalistów pionu technicznego. Zorganizowane w Łodzi Przedsiębiorstwo Państwowe Film Polski latem 1945 roku powołało do życia Instytut Filmowy, którego jednym z zadań miało być kształcenie kadr. Zgodnie z ustaleniami Klejsy i Ludwisiaka, kierownikiem Wydziału Szkolenia instytutu był właśnie Marian Wimmer. Powołał go na to stanowisko dyrektor instytutu, sanacyjny urzędnik Józef Zaremba. Panowie znali się przed wojną: Wimmer zaprojektował zakopiańską willę rodziny Zaremby, a poza tym przyjaźnił się z jego żoną Ewą Szelburg-Zarembiną. I choć Wimmer miał spory dorobek w organizowaniu szkolnictwa artystycznego (szkoła rzemiosł w Zakopanem), a także wiele pasji artystycznych – muzycznych, malarskich i filmowych (wśród jego realizacji wykonanych amatorską kamerą 8 mm jest występ Karola Szymanowskiego), wygląda na to, że na stanowisko dyrektora odpowiedzialnego za szkolnictwo filmowe trafił „po znajomości”. Mimo to Klejsa i Ludwisiak zaświadczają, że podołał tej funkcji.

Od maja do września 1945 roku w Krakowie działał organizowany przez Antoniego Bohdziewicza Warsztat Filmowy Młodych (później: Kurs Przysposobienia Filmowego). Władze Filmu Polskiego postanowiły włączyć warsztat w ramy uczelni tworzonej przez Instytut Filmowy. W relacjach dotyczących genealogii łódzkiej szkoły pojawiają się również Wyższe Studium Filmowe oraz Wydział Filmowy w Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych. Wobec sporego skomplikowania ówczesnej rzeczywistości niektóre opowieści relacjonujące powstanie szkoły dążą do uproszczenia wywodu. Wtedy ofiarą pada zazwyczaj Wimmer. Jako przykład podobnej relacji Klejsa i Ludwisiak podają prace Edwarda Zajička, który sprowadza wszystko do konstatacji: „najpierw w Krakowie były kursy filmowe Bohdziewicza i Brzozowskiego, a potem w Łodzi Jerzy Toeplitz założył uczelnię”.

Tymczasem u Klejsy i Ludwisiaka na temat Toeplitza czytamy: „(…) przypisywanie mu zasług w zakresie kształtowania szkolnictwa filmowego od połowy 1945 do początku 1948 jest w świetle naszych ustaleń nieuprawnione”. Sam Jerzy Toeplitz wspomina Wimmera w swojej „Historii kina polskiego” jako zaledwie kierownika Wyższego Studium Filmowego, ale już w „Celuloidowym indeksie” nazywa go „pierwszym sternikiem filmowej nawy młodych twórców”. W niepublikowanej recenzji dorobku twórczego Wimmera pisze jednak wprost: „(…) w 1947 roku zorganizowana została Wyższa Szkoła Filmowa. Podkreślić należy pionierską pracę prof. Wimmera w kształtowaniu modelu i programu uczelni (…). (…) prof. Wimmer został pierwszym dyrektorem nowo powołanej uczelni filmowej (…). Funkcję tę prof. Wimmer pełnił do stycznia 1949 roku, kiedy to objąłem to stanowisko. Jest jego zasługą, że uruchomił nową uczelnię, nadał jej pracy właściwy styl i przygotował fundamenty dla dalszej budowy nowej gałęzi szkolnictwa artystycznego”.

Autorom tekstu o niedopowiedzianych początkach Szkoły Filmowej w Łodzi udało się zrekonstruować przebieg zdarzeń krótkiego lecz mało znanego pionierskiego okresu. Na podstawie materiałów archiwalnych i prasowych ustalili następujący porządek: Instytut Filmowy, utworzony przez Przedsiębiorstwo Państwowe Film Polski, od grudnia 1945 roku nadzorował krakowski Kurs Przysposobienia Filmowego, zaś od połowy 1946 roku firmował przedsięwzięcia określane w dokumentach przedsiębiorstwa jako „Wyższa Szkoła Filmowa”. Były wśród nich: Wydział Filmowy w Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych (1946-1948), której wicedyrektorem, a potem dyrektorem był Wimmer (równocześnie ze swoją działalnością w ramach instytutu), a także w 1947 roku – drugi, tym razem łódzki Kurs Przysposobienia Filmowego (w budynku przy ul. Traugutta 8), przekształcony w Wyższe Studium Filmowe (jego szefem był Wimmer), które na początku 1948 roku zostało przeniesione na ul. Targową 61 do pałacu Oskara Kohna (po tym, jak dyrekcja Filmu Polskiego wyniosła się stamtąd do Warszawy). Wyższe Studium Filmowe 16 lipca 1948 roku przekształcone zostało w Wyższą Szkołę Filmową.

Gdy inaugurowano rok akademicki w Wyższej Szkole Filmowej w październiku 1948, na I rok przyjęto nowych studentów (po egzaminach lub ze skierowaniami z Filmu Polskiego). Na II roku znaleźli się byli studenci krakowskiego Kursu Przysposobienia Filmowego (1945/1946) oraz łódzkiego Wyższego Studium Filmowego, a także ci studenci Wydziału Filmowego PWSSP, którzy rozpoczęli tam kształcenie w roku akademickim 1947/1948. Na III rok przyjęto zaś studentów Wydziału Filmowego PWSSP, którzy zaczęli kształcenie w 1946/1947. Inauguracja w 1948 roku odbyła się 17 października w Teatrze Wojska Polskiego przy ul. Jaracza (uroczystość wspólna dla wszystkich łódzkich szkół artystycznych). Podczas immatrykulacji przy Targowej 13 listopada Marian Wimmer zabierał głos jako dyrektor („jeden z twórców szkoły” – pisał w relacji „Film”), natomiast indeksy wręczał słuchaczom już Jerzy Toeplitz, który 1 stycznia 1949 roku formalnie objął stanowisko dyrektora Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi.

Instytut Filmowy z początkiem 1950 roku przestał istnieć. Zajęcia dydaktyczne w Szkole Filmowej Wimmer zachował do 1956. Z PWSSP związany był do chwili przejścia na emeryturę w 1967. Zmarł w 1970 roku. W wydanej 28 lat później „Księdze jubileuszowej” Marian Wimmer nie został uwzględniony w wykazie dyrektorów i rektorów. Jak to się stało, że pamięć o nim tak szybko zaginęła, a moment narodzin Szkoły Filmowej w Łodzi pogrążył się w mrokach historii? Klejsa i Ludwisiak podają kilka prawdopodobnych przyczyn. Przyznają m.in., że osoba pierwszego dyrektora Szkoły Filmowej w Łodzi nie pasuje do głównej legendy fundacyjnej powojennej kinematografii, utrwalonej w wielu książkach i artykułach opowieści (fascynują się nią także współcześni młodzi badacze) o tym, jak członkowie stowarzyszenia Start w nowej rzeczywistości politycznej po 1945 roku zrealizowali przedwojenną ideę „kina społecznie użytecznego”. Nie znaczy to – zastrzegają – że narracja „startocentryczna” jest fałszywa, ale powinna być uzupełniona o wnioski płynące z ich ustaleń".

Bogdan Sobieszek

źródło cytatu

 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @MarekBielany
17 maja 2019 23:09

egzaminy. egzaminy. egzaminy......

To od siebie ;)

reglamentacja, reglamentacja, reglamantacja.  Ta jest nie wzruszona ! ale powinna być uzupełniona o wnioski płynące z ich ustaleń

brak słów.

zaloguj się by móc komentować

tomciob @MarekBielany
18 maja 2019 01:17

Ponieważ notka zaczęła się ciekawie - takie tam - zakończmy ją również interesująco:

Polską Kroniką Filmową nr 5 z 29 stycznia 1947 roku. Cytuję:

"W historii polskiego kina animowanego jest to bardzo istotne wydarzenie, ponieważ film „Pechowy bokser” jest pierwszym filmem animowanym wyprodukowanym w powojennej Polsce w Łodzi, który został zaprezentowany publicznie. Miało to miejsce 29 stycznia 1947 roku.

Film ma 53 sekundy. Obraz ten jest zamieszczony w Polskiej Kronice Filmowej numer 5 z 29 stycznia 1947 roku. Cały materiał filmowy, w którym umieszczony jest ten film nosi tytuł „Kukiełki przed obiektywem”.  Jest to szósta część kroniki, trwa minutę i pięćdziesiąt sekund (5,37 - 6,54)

Lektor prezentując film „Pechowy Bokser”, nazywa go „Dowcipem filmowym”.  Źródłem wiedzy na temat premiery filmu jest artykuł w dwutygodniku „Film” nr.16 z 15 kwietnia 1947 roku pod tytułem „Kulisy studio”, w którym autor pisze; „Pierwszą próbą w tym kierunku był króciutki film o Hitlerze i kuli ziemskiej, wyświetlany niedawno w Polskiej Kronice Filmowej nr. 5."

źródło cytatu

Pozdrawiam

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @tomciob 18 maja 2019 01:17
18 maja 2019 23:19

Czyli na wszystko jest plaster. :)

Bardzo ciekawe. Dziękuję !

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować